wtorek, 13 lipca 2010

Franciszkańska Przygoda

Brat Jałowiec, Antoni Padewski, Angela z Foligno, Bonawentura, Małgorzata z Kortony... Ci wielcy i tak różni święci zostali pociągnięci przykładem świętego Biedaczyny z Asyżu. Wszyscy oni żyli w jednym czasie, tej samej kulturze, nawet niedaleko siebie, w jednym franciszkańskim duchu, a byli bardzo różni. Ilu ludzi, tyle oryginalności... i tyle dróg do świętości.

Tegoroczny juniorat był dla nas czasem przyglądania się świętym franciszkańskim, którzy przyjmując ducha Franciszka odnaleźli swoje powołanie. W tym roku Asyż, w którym spędziłyśmy 10dni, był nie tyle miejscem naszego szczególnego zainteresowania, ale centrum, z którego wyruszałyśmy i do którego powracałyśmy w poszukiwaniu tych szczególnych cech naszych świętych. Bowiem każda z nas przygotowała jakąś szczególną postać, którą przedstawiała pozostałym. I tak poznawałyśmy historie życia bardzo różnych ludzi, którzy w podążaniu za Jezusem pozostali sobą, ze swoim charakterem i osobowością, ale złączeni jednym duchem należą do wielkiej i bogatej rodziny franciszkańskiej. Nasze poznawanie było szczególne, ponieważ jeździłyśmy do tych miejsc, gdzie znajdują się kościoły z ich relikwiami, lub gdzie ci święci żyli, lub spotykali Boga. I tak byłyśmy min. w Citta di Castello ( miasto św. Weroniki), Foglinio ( św Angeli), Cortonie (św. Małgorzaty). Poznawaniu świętych towarzyszyło także poznawanie nas samych, naszego miejsca we wspólnocie, czemu poświęcone były spotkania w grupach. W tym roku wyjątkowo oprócz grupy polskojęzycznej była grupa włoskojęzyczna, ze względu na s.Eliet, juniorystkę z Kolumbii, która ostatni rok spędziła we Włoszech. Jak się okazało różnorodność naszych darów we wspólnocie jest tak wielka, jak różnorodność świętych przez nas przedstawianych.
Zresztą, nie tylko przedstawianych, ale też tych, których Opatrzność Boża postawiła na szlaku naszych wędrówek. W Spello, niedużej miejscowości, skąd jest piękny widok na całą dolinę Spoleto spotkałyśmy dwóch braci. Jeden franciszkanin, dziaduszek, który robił przepiękne rzeźby z gwoździ, a oprócz tego każdego roku na Boże Ciało przygotowywał wielkie „obrazy” , których kształt wycięty był ze sklejki, a on to oklejał skruszonymi płatkami suchych kwiatów tworząc różnobarwne wzory. Drugi z nich, brat kapucyn, fizyk, z wielką pasją mówił nam o kwarkach, miliardach miliardów energii, ośrodku badań w Genewie... swoją wypowiedź kończąc na tym, że Bóg pokazał św. Angeli z Foglinio nieskończenie więcej niż to , do czego dotarła nauka.
Oczywiście odwiedziliśmy też wiele miejsc związanych z życiem św. Franciszka i pierwszych braci, Alwernię – miejsce stygmatyzacji, Carceri- pustelnię , Porcjunkulę- pierwszy kościołek odbudowany przez Franciszka, San Damiano – pierwszy klasztor Ubogich Panien, Bazylikę św Frnciszka z jego grobem i kościół św Klary, gdzie jest jej ciało, katedrę Rufina – jeden z kościołów z czasów świętego Biedaczyny.
Z niecodziennych atrakcji juniorackich, to warto wspomnieć o porywającym musical o Klarze i jej siostrach, który mogłyśmy obejrzeć; samochodzie, który się popsuł w drodze do Greccio, gdzie Franciszek zrobił pierwszą szopkę, wyborach prezydenckich, na które jechałyśmy do Rzymu i oczywiście trwającym wówczas szaleństwie piłkarskim (mistrzostwa świata w piłce nożnej) w którym sms-owo uczestniczyły niektóre z sióstr:)
Ten radosny czas przeżywałyśmy w atmosferze modlitwy, dzień rozpoczynając Eucharystią i medytacją Słowa Bożego, które nas prowadziło przez ten czas. Nad wszystkim czuwał nasz ojciec przewodnik Wiesław Block OfmCap, który dzielił się z nami swoją rozległą wiedzą o franciszkańskich świętych. Na tym też junioracie , w imieniu wszystkich jej juniorystek, podziękowałyśmy s. Mariannie za posługę z młodymi siostrami, ponieważ zaraz po kursie miała się stać odpowiedzialną za nowicjat.
Na koniec chciałabym się podzielić jeszcze jednym doświadczeniem, jak to Bóg sam najpiękniej nas prowadził. Kiedy byłyśmy w Rzymie na wyborach, o.Wiesław zabrał nas do kurii generalnej kapucynów, gdzie bracia pokazali nam kaplicę... z relikwiami wszystkich franciszkańskich świętych. Malutki pokoik ze skrzynkami(na wszystkich czterych ścianach) poustawianymi od podłogi do sufitu, przez każdą malutka czerwona lampka... Stałyśmy tam: s.Gosia, s. Eliet, s.Agnieszka, s.Justyna, ss..., a obok brat Jałowiec, Antoni Padewski, Angela z Foligno, Bonawentura, Małgorzata z Kortony...

s. Zuzanna G

Brak komentarzy: