poniedziałek, 25 maja 2009

Siostrzane spotkanie


Swoje spotkanie, w polskiej wspólnocie siostrzanej, przeżyły w maju wszystkie Siostry po ślubach wieczystych.
Wielgolas ostatnimi czasy stał się naszą gościnną przystanią i choć nie dopisała pogoda, aby zrealizować pragnienie utęsknionych spacerów, to jednak inne pragnienia, bycia razem, spotkania się, odpoczynku, ziściły się :)
Śluby wieczyste złożyłam niedawno, więc takie spotkanie było moim pierwszym, aczkolwiek nie zupełnie obcym, gdyż jest nas na tyle mało, że znamy się dobrze wszystkie, więc atmosfera domowa i życzliwa gościła od początku.. oczywiście udało mi się zaistnieć.. już przy pierwszej kolacji, razem z siostrą Anną uszczupliłyśmy wielkolaską kolekcję talerzy.. dla celów ściśle integracyjnych chciałyśmy przesunąć zastawione stoły, ale cóż.. jak to mówią słowa piosenki zespołu Arka Noego: chciałem dobrze, wyszło źle... któż mógł się spodziewać, że blaty nie są przytwierdzone?.. Na szczęście sałatka warzywna ocalała, bo inaczej zginęłybyśmy chyba razem z nią, a tak czarne chmury, szybko nad nami przeszły.. Takie momenty proste i radosne, choć nie stanowiły istoty spotkania, stanowią istotę bycia przyjętą, taką jaką się jest, w każdym momencie..:) Charyzmat, nasz charyzmat... czym jest? To pytanie nurtowało nasze wnętrza, aby je ożywić, aby na nowo rozpalić gorliwością o zrozumienie zamysłu Bożego... zamysłu wpisanego w serce każdej z nas.. Wspólna modlitwa, nocne rozmowy przy kominku, dzielenie się przeżywaniem swojej konsekracji i życie we wspólnocie.. oto nasze spotkanie!
z pamiętnika jednej kapucynki NSJ
(s. Magda S.)

Brak komentarzy: