poniedziałek, 5 września 2011

Jak Apostoł


W sercach pobożnych nowicjuszek zrodziło się piękne pragnienie aby przybliżyć sobie postacie świętych Apostołów – ich codzienne życie. Uznałyśmy, że najlepszym na to sposobem będzie połów ryb. Tak więc spakowaliśmy wędki, zanętę, robaczki i razem naszymi rodzicami wyruszyłyśmy nad jezioro Rogóźno, więc… do dzieła!

Tylko jak się za to zabrać? Po kilku wskazówkach i słowach pokrzepienia pierwsza para oczu była już utkwiona na spławiku i zaczęło się oczekiwanie na rybę. Długo nie trzeba było czekać ani też nie dało się przeoczyć tego momentu gdyż zarówno pierwsza jak i wszystkie następne ryby były witane okrzykami, piskami i wielką radością. To na pewno rekompensowało im niezbyt przyjemne, jak sądzę, położenie. Tak więc piękne popołudniowe słońce odbijało się lśniąco od lazurowej tafli wody, lekki wiatr chłodził nasze twarze a pasja wędkarska kolejno przechodziła z nowicjuszki na nowicjuszkę. Każdy kto chwycił za wędkę przyznał, że jest to fascynujące zajęcie, zwłaszcza, że większość z nas robiła to po raz pierwszy.

Ujawniło się też kilka młodych talentów. Największym naszym trofeum był karaś złocisty, był większy niż reszta naszych płotek
Tak naprawdę najpierw pomyślałyśmy o wędkowaniu a później o apostołach, pomogła nam w tym jedna nasza siostra, która siedząc na brzegu molo z wędką w ręku wykrzyknęła w szczerym zachwycie: „Boże, jestem jak Apostoł!” rozbawiając tym wszystkich. Trzeba przyznać, że byłyśmy atrakcją całego molo. To był piękny i owocny w przemyślenia dzień.

Mając doświadczenie tego połowu zastanawiamy się co znaczą Jezusowe słowa: „odtąd ludzi łowić będziesz”. Obyśmy z takim zaangażowaniem i w takim zachwycie, w radości i jedności zdobywały dusze dla Chrystusa, modlitwą i tym, czym same zostałyśmy obdarowane.
A jeśli chodzi o ryby… mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś powędkujemy.
nowicjuszka Olga

Brak komentarzy: