czwartek, 12 maja 2011

Wy przyszliście do mnie...


„Szukałem was, teraz wy przyszliście do mnie...” 
Bł. Jan Paweł II

Do tej pory te słowa Ojca św. kojarzyły mi się z jego śmiercią i przejściem do domu Ojca. Po przeżyciu jego beatyfikacji, słowa te nabierają dla mnie jeszcze głębszego znaczenia. Papież nieustannie do nas wychodził, nauczał, szukał każdego człowieka, umacniał modlitwą i słowem. Teraz zaprosił nas na swoją beatyfikację.

Razem z siostrami i powierzonymi naszej opiece dziećmi bardzo chciałyśmy uczestniczyć w uroczystościach, ale tak po ludzku było to niemożliwe (duża odległość, brak pieniędzy, dowodów dzieci itd...). Jednak nie traciłyśmy nadziei i wierzyłyśmy, że jeśli Pan Bóg tego chce, to niemożliwe stanie sie możliwym. I tak się stało! Nasze siostry z Rzymu zaprosiły nas do swojego domu. Niespodziewanie znaleźli sie ludzie dobrej woli, którzy wspomogli nas materialnie i duchowo i po intensywnych przygotowaniach, razem z siostrami, dziećmi, postulantkami i nowicjuszkami wyruszyliśmy w drogę. Pierwszy, dłuższy postój był u naszych sióstr na Słowacji, które przyjęły nas z ogromną życzliwością i dobrocią. Po długiej podróży dotarliśmy do domu w Rzymie. I tu niespodzianka! Choć było już po północy siostry czekały, aby nas przywitać, co było bardzo miłe. Z ogromną miłością otworzyły nam nie tylko dom, ale i serca, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. W Rzymie czas był bardzo wypełniony. Zwiedzaliśmy Rzym, chcąc jak najwięcej pokazać dzieciom, byliśmy z siostrami i co najważniejsze uczestniczyliśmy w beatyfikacji. Już w nocy wyruszyliśmy, aby być jak najbliżej ołtarza. I tu stał się kolejny mały cud. Pomimo trudu, tłumu ludzi, nocy spędzonej na dworze w oczekiwaniu na mszę beatyfikacyjną, żadna z wychowanek nie narzekała. Dzieci, które niewiele rozumiały, rozumiały, że dzieje się coś bardzo ważnego. W chwili ogłoszenia Jana Pawła II błogosławionym i w momencie odsłonięcia obrazu na naszych twarzach widać było wzruszenie i płynące spontanicznie łzy. Trudno opisać słowami to przeżycie, ale było to coś niezwykłego, co pozostanie w pamięci i sercu. Dziękujemy Bogu i ludziom, tu szczególnie Wam Drogie Siostry, za to, ze mogliśmy przyjechać i dzięki Waszej pomocy i oddanej służbie uczestniczyć w Eucharystii, podczas której wyniesiono na ołtarze naszego rodaka – Jana Pawła II. Dziękujemy, ze mogliśmy „przyjść” do Błogosławionego. Do tego, który przez cale swoje zycie szukał ludzi, którzy teraz przybyli z całego świata na jego beatyfikacje. Za wszelkie dobro niech wynagrodzi Wam Dobry Bóg. (s. Agnieszka Pilska)

Zawsze chciałyśmy przyjechać do Rzymu. Pewnego dnia przyszła do nas siostra i powiedziała : „Na majówkę jedziemy do... Rzymu! Wywołało to nieźle zamieszanie, ale i ekscytację. Z niecierpliwością oczekiwałyśmy wyjazdu, a kiedy dotarłyśmy na miejsce to było jedno wielkie: Wow! Zachwycałyśmy sie wszystkim, co tylko spotkałyśmy na drodze. Pomarańcze i drzewa cytrynowe, palmy, pięknie rozkwitnięte już kwiaty, cudo! Zaciekawił nas sposób budowania domów. Dużo zwiedzałyśmy. Widziałyśmy bazylikę św. Piotra, starożytny Rzym, Koloseum, pomniki, fontanny i wiele innych, ciekawych rzeczy, o których z pewnością nie zapomnimy. Panowała tu super atmosfera, aż chciało sie wychodzić do ludzi, którzy byli mili, serdeczni i uśmiechnięci od ucha do ucha.
Wszystko to odbyło sie dzięki Siostrom. To, co tu przeżyłyśmy, czego doświadczyłyśmy, to dzięki Wam i za to wszystko chcemy gorąco podziękować. Właśnie Wam Drogie Siostry zawdzięczamy to, co zabieramy do Polski, tak cudowne wspomnienia. Grazie! Ewa Wiśniewska (wychowanka)

Pobyt w Rzymie był dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Po przyjeździe tutaj jestem niezwykle zaskoczona, czuję się tu jak w bajce od momentu przyjazdu. Najważniejszym punktem całego mojego pobytu w Rzymie była beatyfikacja Jana Pawła II. Uroczystość ta była dla mnie pełna łez. Dzięki temu wydarzeniu poczułam moc Boga, uwierzyłam w Jego Miłosierdzie. Jako dziecko marzyłam, aby spotkać Papieża twarzą w twarz. Nie udało się, ale moje serce przepełnia radość, że mogłam uczestniczyć w beatyfikacji – kolejnym etapie Jego drogi do świętości. Warto było męczyć sie w trudnych warunkach, aby potem poczuć w sercu cos tak niezwykłego.
Dziękuję Siostrom, które włożyły wiele serca w opiekę nad nami i stworzyły atmosferę pełną dobroci. Przede wszystkim dziękuję Jezusowi, za to, ze doprowadził mnie do tego błogosławionego miejsca i wierzę, że jest to znak, który ma mnie zaprowadzić gdzieś daleko w drogę do Chrystusa Zmartwychwstałego. Kasia Zielińska (wychowanka)

Bardzo sie cieszę, ze mogłam uczestniczyć w beatyfikacji Jana Pawła II, ponieważ właśnie mija dwadzieścia lat od chwili, kiedy papież wziął mnie na ręce i ucałował. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – bo wiele dzieci na całym świecie ucałował...ale ja właśnie w tym roku, a dokładnie za dwa miesiące składam moje pierwsze śluby zakonne. Trudno jest wyrazić to, co czuję i wydaje mi się, że staję wobec wielkiej tajemnicy powołania. Tajemnicy, która nie mieści się w granicach ludzkiego rozumowania, a jedynie w odwiecznej i nieskończonej Miłości.
Ewa Zagrodzka (nowicjuszka)

Spotkałam sie z Janem Pawłem II podczas mojego stypendium w 2003 roku. Spotkanie było krótkie 10.06.2003, podczas zdjęcia, więc było tylko kilka minut. Gdy „dopadłam” do fotela, na którym siedział Ojciec św. od razu zaczęłyśmy (byłam z dwiema koleżankami) opowiadać Mu dlaczego tu jesteśmy. Mówiłyśmy, że już od kilku miesięcy jesteśmy tu na stypendium z teologii i prawa i ze uczymy sie na KUL-u ostatni rok. On patrzył na nas i uśmiechał sie widząc z jakim zaangażowaniem opowiadałyśmy, po czym powiedział: „Mamy zdolną młodzież, naszą młodzież chce sie uczyć. Cieszę sie”. Patrzył na nas zadowolony. Tym, co mnie zdziwiło była jego pamięć – pytał sie rzucając nazwiskami, czy tacy profesorowie nas uczą. No i trzeba było już iść. Po trzech tygodniach już wyjeżdżałyśmy i poprosiłyśmy o. Hejno o jeszcze jedną wejściówkę. Gdy Ojciec św. nas zobaczył uśmiechnął sie i powiedział: „Pamiętam was”, a my na to: „Ojcze św. Przyszłyśmy się pożegnać bo już wyjeżdżamy”. Na co On odpowiedział „Dobrze” i uśmiechając się kiwał głową w geście pożegnania.
„Szukałem was, teraz wy do mnie przychodzicie...” i przyszliśmy. Najbardziej w tym całym pobycie wzruszyły mnie dwa wydarzenia: - Służba naszych sióstr, ich otwarcie i dane nam serce w praktyce dnia –Moment, gdy JPII został ogłoszony błogosławionym. Radość, wzruszenie, ze mam błogosławionego (z którym rozmawiałam, dotykałam, to było miłe), łzy wzruszenia i ta reakcja ludzi – flagi. Tabun flag fruwających z radości, entuzjazm. Była to dla mnie także manifestacja polskości i wiary. (s. Iwona Turowska)

Alleluja! Pan Zmartwychwstał!
Pan uczynił mi wielkie rzeczy. Gdy pojawiło sie w moim sercu pragnienie wyjazdu na beatyfikację JPII pomyślałam, ze jest to możliwe tylko jeżeli Pan Bóg tego chce i JPII nas zaprosi- a w tym samym czasie Pan odpowiedział przez nasze siostry z Rzymu, które powiedziały: „Jak fajnie by było, gdyby nasze siostry z Polski z dziećmi przyjechały na beatyfikację!”. I stało sie. Znaleźli sie ludzie, którzy wspomogli nas i 17 naszych dzieci przybyło z nami na tę wielką uroczystość. I tu dokonał sie kolejny cud – pośród rożnych atrakcji rzymskich, dzieci najbardziej przeżyły „spotkanie” z JPII. To, w co chcemy je wyposażyć –łaska wiary- zostało w nich tego dnia umocnione. W swoich poranionych sercach doświadczyły Miłosiernej Dobroci Ojca. I chwała Panu za to. Wam Kochane Siostry dziękuję ze stało sie to możliwe dzięki waszej hojnej służbie i wrażliwemu sercu. Niech wynagrodzi Wam wszelkie dobro Pan Jezus i święty nasz Ojciec Franciszek. (s. Magdalena Sitkowska)

Jan Paweł II błogosławiony. Kiedy słyszę „z okna w niebie błogosław nam”, serce wypełnia radość, wzruszenie, pokój, a po policzkach płyną łzy. Człowiek, którego spotykałam, ze czcią całowałam rękę, do którego kilka słów mogłam powiedzieć i wiele usłyszeć, który udzielał mi komunii świętej, błogosławił czyniąc znak krzyża na czole, jest błogosławionym. Jest już tam dokąd ja pielgrzymuję, coraz bardziej tęskniąc za niebem. Jestem wdzięczna Bogu za wielkie dzieła, jakich dokonał w Janie Pawle II a przez Niego także w nas, jestem wdzięczna i ludziom, szczególnie naszym siostrom za wielkie serce i cały ich trud umożliwiający nam uczestniczenie w tej uroczystości.
(s. Marianna Gromadzka)

Kiedy Karol Wojtyła był wybierany na Papieża 16.10.1978 r miąłem zaledwie dziewięć lat. Pamiętam jak tydzień później szybko wracałem z całą rodziną do domu po Mszy św., aby zdążyć na transmisję Mszy św. rozpoczynającej jego pontyfikat 22.10.1978r. Dzisiaj, kiedy to pisze mam 42 lat, jestem juz 17 lat kapłanem. Cale zatem moje życie związane jest z jego pontyfikatem. Kiedy sześć lat temu byłem na jego pogrzebie, jeszcze bardziej sobie uświadomiłem jak bardzo wiele mnie z nim łączy. Najpierw przez głoszone przez niego słowo Boże, świadectwo wiernego ucznia Chrystusa czyli świadectwo życia, a później przez wspólny dar sakramentu kapłaństwa. Piszę to w autokarze wracając z beatyfikacji Jana Pawła II i jestem Bogu niezmiernie wdzięczny za ten piękny dar wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze i za to, ze mogę żyć i służyć Bogu przez dar kapłaństwa w tym czasie, kiedy żył nasz błogosławiony Papież – rodak, który mówił: „Nie lękajcie sie, aby z odwagą głosić Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego”. (Ks. Mariusz Nakonieczny)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dzięki za świadectwa ! :)
Umacniają wiarę.

M.