wtorek, 6 stycznia 2009

I cóż, że ze Szwecji?

Dzięki otwartości i uprzejmości wielu kapłanów i dobrodziejów jesteśmy zapraszane do różnych miejsc Polski, by kwestować na nasz nowy dom w Wąwolnicy. 06.12.2008r zaprosili nas także bracia kapucyni ze Szwecji, a dokładnie z Goeteborga, gdzie prowadzą parafię i polską misję. Był to szczególny dla nas wyjazd, bo do kraju, gdzie katolicy stanową elitarną grupę. Jest tam wielu Polaków, którzy wyjeżdżają z kraju, by zarobić na przysłowiowy chleb. Życie na obczyźnie nie jest łatwe i czasami wymaga wiele poświęcenia, wyrzeczeń, a nie rzadko nawet upokorzeń. Ludzie, których spotkałyśmy są jednak pełni nadziei, optymizmu i wiary w innych. Mówiłyśmy o naszej pracy, charyzmacie i misji, a ludzie z życzliwością i entuzjazmem przyjmowali nas w swoich parafiach i każdy z serca, starał się nas wspomóc. Wiele osób chciało porozmawiać, dopytać o rożne rzeczy i podziękować za troskę o potrzebujących.Spotkała nas także wzruszająca niespodzianka,grupa Polaków specjalnie dla nas w jeden z wieczorów, zorganizowała koncert kolęd i poezji.
O przyjęciu i trosce braci można mówić wiele, ale najprościej mówiąc, czułyśmy, że mamy Braci. Za ich serce, otwartość i przyjęcie nas, bardzo dziękujemy. Z dodatkowych atrakcji dodam tylko, że na własne oczy widziałyśmy łosie i...foczki, ale to już inna sprawa...
Pozdrawiamy i pamiętamy w modlitwie o braciach i wszystkich osobach, które spotkałyśmy w Goeteborgu.
Po cichu mamy nadzieje, że jeśli taka będzie wola boża, to nasze nogi staną jeszcze kiedyś na szwedzkiej ziemi.

Brak komentarzy: