Chcę się podzielić kilkoma, adwentowymi myślami, które towarzyszą mi od jakiegoś czasu. Trochę przyzwyczaiłyśmy się do tego, że czas Adwentu, czy Wielkiego Postu wiąże się z bieganiem, załatwianiem licznych spraw, sprzątaniem i robieniem wielu innych przedświątecznych rzeczy.
Staramy się "kraść "czas na najważniejszą dla nas sprawę,
czyli modlitwę, rozmowę z Jezusem. Patrzę na siebie, na moje siostry i myślę, że brakuje nam czasu by zatrzymać się nad tą nasza siostrzaną rzeczywistością. Spotykamy innych ludzi: świeckich, kapłanów, przyjaciół, znajomych. Opowiadają nam o swoich problemach, a my jesteśmy świetne we współodczuwaniu, czasami użalaniu się nad ich losem, ich codzienną biedą. Przytakujemy znacząco głową słysząc wiele, o tym jak ludzie odchodzą od Boga, od wiary, o zaniku tradycji i o braku poszanowania ludzkiego życia.
Pytane przez innych odpowiadamy tonem autorytetu, że to oczywiste, że trudno mówić o Bożym Narodzeniu w domach ludzi, którzy nie potrafią, albo nie chcą rozmawiać ze swoim współmałżonkiem, dziećmi. Jak On może narodzić się w sercach ludzi, którzy problemy w swoich domach załatwiają milczeniem, złością, a czasami nienawiścią. Czego oczekują rodziny, w których się nie słucha drugiego człowieka. gdzie żona woli rozmawiać o rodzinnych problemach ze swoimi przyjaciółkami , a nie z mężem, zaś mąż woli wypić piwo z kolegą, niż wziąć odpowiedzialność za rodzinę? Czy zauważą Go dzieci, które w imię źle pojętej wolności sięgają po narkotyki, alkohol, sex, nie potrafiąc znaleźć prawdziwej Miłości?
Gdy tak rozmyślałam o tych "oczywistościach" usłyszałam głos, a może to był sen, w którym Ktoś zapytał mnie: A jak jest w Waszych Domach? Jak jest z Siostrami? Jakie jest Wasze świadectwo? Czy jeszcze umiecie czekać?
Obudziłam się przy adwentowej świeczce i zaczęłam zadawać pytania, sobie i Siostrom:
Czy ja jeszcze dostrzegam w każdej siostrze Jezusa, który w niej jest? Czy w naszych Domach też załatwia się sprawy milczeniem , złością a może mówiąc o innych za plecami ? Może nie widzimy już innych "nosów" poza swoim? Czy potrafimy, jak Jezus z rybami na brzegu jeziora, czekać z ciepłą herbatą na Siostry? Czy potrafimy przebaczać, by prawdziwie Kochać jak On?
Jeśli większość odpowiedzi na te pytania brzmi "nie", albo "nie wiem", to wniosek jest prosty: Nie koniecznie będzie w naszych Domach Boże Narodzenie.
Dawniej, gdy czekano na kogoś z rodziny, zapalano w oknie świecę lub lampę, by zobaczył w ciemnościach światło i trafił do Domu.
Śpieszmy się zapalić tę świecę w naszych sercach, bo Jezus, który Jest w naszych Siostrach, może ominąć nasz Dom, jesli będzie "ciemny i zimny".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz